Ogólnie ceny w Malezji są bardzo przystępne. Spory obiad można zjeść za 5 złotych na ulicznym stoisku. Poza tym ceny jedzenia w supermarkecie są zbliżone do polskich. Wyjątkiem są towary importowane. Lokalne chipsy można dostać za 2 złote, a na przykład lejsy za 9! Podobnie jest z alkoholem. Ogólnie alkohol w Malezji jest drogi, wysokie ceny mają zniechęcić obywateli do picia. Cena 0,3 l Carlsberga w supermarkecie to 5 zł, Absolut 0,7 l - ponad 100 zł, Smirnoff 0,7 l - 90 zł. Można się załamać.
Dokładna analiza cen alkoholu była niezbędna, ponieważ postanowiliśmy zorganizować imprezę integracyjną w domu. Po zapoznaniu się z lokalnymi wytworami (wszystkie próbowały udawać zagraniczne marki) wybraliśmy jabłkowy rum za 15 zł (0,5 l). Na szczęście Ksenia (praktykantka z Kazachstanu) nieźle zaopatrzyła się w ojczyźnie i chętnie podzieliła się z nami kazaskim koniakiem;)
Impreza przede wszystkim składała się z ajsekowych gier i skończyła się jakoś po 4. Nie wiem czy to malezyjski rum czy też może upał, ale te zabawy naprawdę mi się podobały i muszę przyznać, że się świetnie bawiłem. Chyba pomógł fakt, że Azjaci niezbyt chętnie pili alkohol, więc zdecydowana większość przypadła Kazaszce oraz mi;)
Aha, dzisiaj było wielkie sprzątanie domu i ogrodu. Wyrywanie malezyjskich chwastów jest tak samo słabe jak wyrywanie polskich.
Ale przynajmniej mogłem w końcu zrobić zdjęcia domu;)
Ciekawostka nr 3
Tutejsi kierowcy autobusów otwierają drzwi w czasie jazdy 30 m przed zatrzymaniem się.