Jak już pisałem, w sobotę wybraliśmy się do stolicy Malezji – Kuala Lumpur. Mieliśmy wstać o 7, ale w piątek trochę zaimprezowaliśmy (fun, fun, fun), więc w końcu ruszyliśmy o 10. Autobusy w Malezji prywatnych przewoźników są bardzo wygodne. 3 wielkie siedzenia w rzędzie są wygodniejsze niż w samolotach. Wszystkie autobusy są też stosunkowo nowe. Jednym słowem – super! Jednak jak już wspominałem w poprzednich postach, my niestety nie mamy szczęścia do autobusów. Nasz nowoczesny i mega wygodny autobus po pierwszej godzinie drogi się zapalił. Na szczęście nie było to nic groźnego –trochę dymu i smrodu, a po 10 minutach znowu mogliśmy wyruszyć w trasę.
Na miejscu byliśmy jakoś po 14, dworzec autobusowy w KL (Kuala Lumpur) jest większy i bardziej nowoczesny niż jakiekolwiek lotnisko w Polsce. Ogólnie infrastruktura w Malezji jest świetna.
Po dotarciu do KL mieliśmy mały problem z noclegiem. Co prawda przed wyjazdem sprawdziliśmy adresy niedrogich hosteli, ale nic nie zarezerwowaliśmy. Na miejscu okazało się, że nigdzie nie ma wolnych miejsc… Zanim cokolwiek znaleźliśmy, minęło ponad 1,5 godziny. W końcu pozbawieni innych możliwości wzięliśmy 2 pokoje w hotelu w Chinatown. Sprawdziliśmy jeden pokój, który wyglądał spoko i uwierzyliśmy w zapewnienia personelu, że drugi jest dokładnie taki sam. Nie był. Mniejszy, okno się nie otwierało, brak ciepłej wody i toaleta w prysznicu. Naprawdę. Ale poza tym nie było źle.
Pogoda niestety nam nie sprzyjała - całą sobotę padało.
Najpierw wybraliśmy się zobaczyć zdecydowanie największą atrakcję KL – Petronas Towers. Wieże są niesamowite! Naprawdę piękny budynek! Jego charakterystycznym elementem jest most łączący wieżowce na poziomie 41. i 42. piętra. 452 metrowe wieże mają 76 wind oraz 32000 okien. Po sesji zdjęciowej udaliśmy się do kolejnego typowe dla stolicy budynku – KL Tower. Jest to wieża telewizyjna, z której rozpościera się niesamowity widok na całe Kuala Lumpur. Przynajmniej tak myślę, bo niestety nie udało nam się na nią wjechać. Spacer spod bliźniaczych wież do KL Tower powinien zająć jakieś 20 minut, jednak w naszym wypadku trwał prawie 2 godziny. Pomysł z wyprawą bez mapy, kierując się przeczuciem, nie był najlepszy. Gdy dotarliśmy na miejsce, obsługa poinformowała nas, że nie watro wjeżdżać na górę, ponieważ chmury zasłaniają cały widok. Dlatego też wróciliśmy podziwiać Petronas Towers po zmroku. Robią jeszcze większe wrażenie niż w dzień!
Po pierwszym dniu w Kuala Lumpur stwierdziłem, że miasto zdecydowanie rozczarowuje. Jest brudne, drogie i niezbyt ciekawe. Są takie przynajmniej te części KL, które widzieliśmy w trakcie naszej wędrówki (a przeszliśmy chyba pół miasta). Obok nowoczesnych budynków znajdują się domy pasujące raczej do slumsów niż do centrum metropolii. Jednak Petronas Towers są naprawdę świetne i chociażby tylko dla nich warto odwiedzić Kuala Lumpur!
Ciekawostka nr 5
W malezyjskich kinach podczas seansów filmów anglojęzycznych wyświetlane są podwójne napisy - malezyjskie oraz chińskie.