Przyleciałem z dwugodzinnym opóźnieniem. Większość lotu przespałem, więc spoko, ale niestety jedzenie było marne. W samolocie było wielu Polaków, chyba większość leciała do Australii, więc dla nich Singapur był tylko punktem przesiadkowym.
Chwilę pokręciłem się po lotnisku, szukając miejsca, gdzie mógłbym kupić kartę SIM oraz wymienić pieniądze. Ajsekerzy kazali mi kupić kartę już w Singapurze, abym do nich od razu zadzwonił. Tak w sumie było to bez sensu, bo singapurska karta nie działa w Malezji, więc już na samym początku zmarnowałem 15$.
Później zacząłem podążać za wskazówkami dostarczonymi przez lokalny ajsek - jak dojechać do Johor Bahru. Miałem wziąć MRT, czyli takie singapurskie metro. Niestety nie potrafiłem skorzystać z biletomatu - moja wina, że myślałem, że dotykowy ekran, to tylko nalepka? Na szczęście jakaś poczciwa Singapurka w średnim wieku mi pomogła, machając rękoma i powtarzając szybko z chińskim akcentem "press the station, press the station". Gdy przyszło do płacenia, zaczęła wołać "put the money, put the money". Niestety maszyna jakoś nie chciała współpracować i nie przyjmowała moich pieniędzy, więc poczciwa Singapurka wyrwała mi pieniądze z rąk i zrobiła wszystko za mnie.
Później jakąś godzinę jechałem metrem przez cały Singapur. W sumie to taka kolejka nadziemna. Przy każdych drzwiach była nalepka informująca o karach za jedzenie (500$), palenie (1000$) i zabawę ogniem w metrze (czyli za zapalniczkę - 5000$). Dodam, że 1$ singapurski, to 2,33zł. W kolejce pierwszy raz poczułem jakie upały panują na zewnątrz. W metrze była klima, więc za każdym razem, gdy drzwi się otwierały, uderzała mnie fala dusznego powietrza. Gdy musiałem zmienić linię, wychodząc z metra, czułem, jakbym wchodził do sauny.
Następnie musiałem przesiąść się do autobusu, który miał mnie zabrać na granicę. Od razu było widać, że to malezyjskie linie obsługują trasę - kolejka do autobusu była na 50 metrów, a sam bus był może trochę młodszy od starych poznańskich ikarusów. Na szczęście miał klimę.
Pomyślnie przeszedłem centrum imigracyjne singapurskie i malezyjskie. Dotarłem do Malezji!